To miejsce ma bardzo długą historię, ale postaram się opowiedzieć Ci ją najkrócej jak potrafię. Wszystko zaczęło się ponad 17 lat temu, gdy zostałam mamą. Jedno zdanie wypowiedziane przez Janusza Korczaka "Twoje dziecko nie jest Twoje" zmieniło wszystko. Mnie, mój sposób myślenia i postrzeganie roli dorosłych w życiu dzieci. Gdybym tego nie przeczytała, Ty najprawdopodobniej nie czytałbyś teraz mojej historii.
Nie chciałam zabierać wolności mojej córce, chciałam wspierać Jej rozwój i po prostu towarzyszyć Jej w naszej wspólnej drodze. Dlatego zaczęłam szukać drogowskazu. Najpierw zainspirował mnie Glenn Doman i jego czytanie globalne. Potem w moim życiu pojawiła się Maria Montessori, która już na zawsze będzie miała wyjątkowe miejsce w moim sercu. W pewnym momencie czytanie Jej książek przestało mi wystarczać, dlatego zrobiłam wszystkie możliwe kursy w Polskim Instytucie Montessori. Zdobyłam wiedzę i umiejętności, którymi chciałam się dzielić. W 2010 roku otworzyłam pierwsze w Toruniu Przedszkole Montessori. Bardzo szybko zorientowałam się, że Maria Montessori miała niewiele do powiedzenia w kwestii komunikacji z dziećmi, rozwiązywania konfliktów i stawiania granic.
Wtedy w moim życiu pojawił się Marshall Rosenberg i jego Nonviolent Communication (NVC). Jego język serca zmienił moje życie. Każde Jego słowo było dla mnie na wagę złota. Nie ma takiej książki Marshalla, której nie przeczytałam, nie ma takiego filmu z Jego warsztatów, którego nie obejrzałam. Nie ma takiego podcastu, którego nie przesłuchałam. Nie tylko raz, ale wiele, wiele razy. Cząstka Marshalla Rosenberga też mieszka w moim sercu. Porozumienie bez Przemocy Marshalla Rosenberga stało się podstawą komunikacji w Przedszkolu Montessori, a ja przez kolejne dwa lata zdobyłam wiedzę i umiejętności trenera komunikacji empatycznej w duchu Porozumienia bez Przemocy Marshalla Rosenberga. W każdy weekend szkoliłam rodziców naszych przedszkolnych dzieci, po to, by mogli zachować spójność wychowawczą.
Gdy moja córka wkroczyła w etap szkolny przyszedł czas na nowe miejsce. W 2014 roku otworzyłam pierwszą w Toruniu Szkołę Podstawową Montessori. Podejście do edukacji nadal czerpałam od Marii Montessori, a sposób komunikacji od Marshalla Rosenberga.
W 2018 roku otworzyłam Liceum Ogólnokształcące Realizacja oparte na moim autorskim pomyśle połączenia wolności w edukacji, niezależności w myśleniu i rozwoju samoświadomości w kontekście pracy nad sobą. Bardzo szybko okazało się, że tam gdzie młodzież tam pojawia się alkohol i inne substancje psychoaktywne. Byłam trochę zaskoczona, a już na pewno nieprzygotowana na wspieranie młodych ludzi w tych obszarach. Moje 8-letnie doświadczenie w pracy z dziećmi okazało się niewystarczające, dlatego rozpoczęłam studia w zakresie psychoterapii uzależnień. Zdobyłam wiedzę, umiejętności i doświadczenie w prowadzeniu psychoterapii z osobami uzależnionymi oraz współuzależnionymi i zaczęłam z niej korzystać w pracy terapeutycznej z młodzieżą.
Podejście behawioralno-poznwacze nigdy nie było mi bliskie, dlatego zaczęłam szukać innej, alternatywnej metody terapii, spójnej z moim empatycznym podejściem do drugiego człowieka. Wtedy w moim życiu pojawił się Richard Schwartz twórca modelu terapeutycznego Internal Family Systems. Ukończyłam dwa poziomy szkoły dla terapeutów Internal Family Systems i zaczęłam specjalizować się w uzależnieniach, zaburzeniach odżywania, zachowaniach autodestrukcyjnych i traumach. Nie czuję lęku, gdy mam przed sobą młodego człowieka, który tnie się, przypala, ucieka w alkohol i inne substancje psychoaktywne. Nie boję się autodestrukcyjnych zachowań młodzieży, bo wiem jak im pomóc. Moja praca terapeutyczna z młodymi ludźmi i często z ich rodzicami zmieniła oblicze szkół, które stworzyłam, bo stały się przyjaznym miejscem, w którym młody człowiek dostaje kompleksowe wsparcie we wszystkich obszarach - edukacyjnym, emocjonalnym, społecznym i terapeutycznym.
Jeżeli nadal to czytasz, to możesz mieć wrażenie, że droga, którą przeszłam była usłana różami. I wiesz co, to prawda, tylko, że róże mają też kolce. Dorośli ludzie - rodzice i nauczyciele, którzy na przestrzeni tych 15 lat przyjęli moje zaproszenie do świata, który stworzyłam byli najczęściej otwarci na wolność swoich dzieci, ich niezależność, kreatywność i nieograniczone możliwości rozwoju. Przyjmowali ze zrozumieniem moje słowa o tym, że bez pracy nad sobą, bez uważności na swoje uczucia, potrzeby, traumy i niezliczone schematy wdrukowane w procesie całego życia żaden dorosły człowiek nie poczuje się komfortowo w tym miejscu. Dziś, z perspektywy czasu widzę, że część rodziców i nauczycieli nie uwierzyła mi, że praca dorosłego nad sobą jest nie tylko ważna, ale też konieczna. Bez rozwoju samoświadomości dorosły człowiek będzie chciał za wszelką cenę wrócić do schematów, które dobrze zna. Nawet jeżeli wcześniej świadomie wyrzekł się dyrektywności w wychowaniu, kar, nagród, łamania charakteru swojego dziecka, to jednak bez umiejętności stawiania i słyszenia granic w empatyczny sposób wróci do tego, co zna i co daje mu poczucie bezpieczeństwa. Niektórzy rodzice i nauczyciele otwarcie komunikowali, że to miejsce nie jest dla nich, że bliżej jest im do konwencjonalnego systemu. Szanuję ich za uważność i szczerość wobec siebie oraz otwartość w komunikacji ze mną. Byli też tacy dorośli, którzy nigdy tego nie zwerbalizowali, a zamiast tego mieszali publicznie z "błotem" mnie i to miejsce. Próbowali przerzucić na mnie odpowiedzialność za swoje niepowodzenia, których doświadczyli w procesie zmiany sposobu wychowania swoich dzieci, a także komunikowania się na poziomie swoich uczuć i potrzeb. Niektórzy rodzice i nauczyciele mylnie założyli, że w placówkach, w których komunikacja opiera się na Porozumieniu bez Przemocy dzieci nie kłócą się, nie biją, nie wchodzą w konflikty, czy też nie używają wulgaryzmów. W placówkach, które stworzyłam dzieci są nadal dziećmi i tak jak w każdym procesie grupowym wchodzą w fazę konfliktów. My po prostu wiemy jak sobie z tym radzić bez kar, nagród i wymierzania sprawiedliwości. Każdego dnia uczymy dzieci, młodzież i dorosłych jak stawiać granice bez ocen, osądów i krytyki. Uczymy młodych ludzi dostrzegać ich uczucia i potrzeby oraz szukać strategii do ich zaspokojenia. Mediujemy w konfliktach, rozmawiamy, słuchamy, dajemy empatię i zrozumienie na poziomie serca. Moja otwartość, szczerość, serdeczność, empatyczna komunikacja, gotowość do rozmowy, ogromna chęć pomagania, umiejętność słuchania i "łączenia kropek" na poziomie terapeutycznym była czasami przez dorosłych opacznie rozumiana, jako wyraz mojego zainteresowania relacją wykraczającą poza mury szkoły. Rozczarowanie i odrzucenie to bardzo silne przekonania, które generują mnóstwo nieprzyjemnych uczuć. Dla niektórych ludzi te trudne emocje były bodźcem do zniesławiania mnie, pomawiania, hejtowania i formułowania osądów, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. W procesie pracy nad sobą nauczyłam się wybaczać. Nauczyłam się wyciągać wnioski, puszczać ból i żal, by zrobić miejsce na nowe pomysły i doświadczenia. Dziś czuję wdzięczność za te lekcje, bo dzięki nim mogłam rozwijać się i wprowadzać zmiany w sobie oraz w placówkach, które stworzyłam. Mimo kolców, które nie raz wyjmowałam z mojego serca nie straciłam kontaktu z moją ogromną potrzebą pomagania i przyczyniania się do wzbogacania życia innych ludzi.
Po 15 latach zdobywania wiedzy, umiejętności i doświadczeń - zarówno tych przyjemnych, budujących jak i tych trudnych, zapraszających do refleksji jestem gotowa wprowadzić na toruński rynek nową markę edukacyjną PRYZMATy. Tak jak pryzmat rozprasza światło, tak my ludzie - bez względu na wiek -przepuszczamy przez siebie światło doświadczeń, wrażeń, wzruszeń i inspiracji, zniekształcając je i zmieniając przez pryzmat własnej indywidualności. Inspirujące otocznie to nie tylko piękne wnętrza i stymulujące wyposażenie, ale także piękne wnętrza ludzi.
Placówki PRYZMATy to: